Stąd będzie wypływał strumień

Przeżycia Eucharystyczne 1970 - 1972

Po wielu „pielgrzymkach obraz Pani Wszystkich Narodów przybył 26 czerwca 1970 r. do tymczasowej kaplicy przy ulicy Diepenbrockstraat 3 w Amsterdamie. Tutaj 15 sierpnia widząca miała następujące Przeżycie:

Podczas Komumi św zobaczyłam nagle światło Pani. Nagle po obu stronach tego światła pojawiło się jeszcze wspanialsze, większe niebiańskie światło, kładąc się z wolna na świetle Pani. światło Pani było teraz jak gdyby zacienione.

Teraz zobaczyłam zstępujące z góry, z niebotycznej wysokości, światło rozchodzące się w formie wachlarza nad tym innym światłem – do pewnej wysokości. Był  to całkiem inny rodzaj światła, trudny do opisania. Powiedziałabym, jeszcze bardziej duchowe. Takiego rodzaju światła nigdy przedtem jeszcze nie widziałam. Gdy na to patrzyłam, usłyszałam Głos, którego nigdy przedtem nie słyszałam. Mówił:

„Stąd popłynie  strumień”.

Gdy to zostało powiedziane, zobaczyłam ogromny rwący, szeroki strumień najwspanialszej czystej wody. Widziałam w tej wodzie gwiazdy, które też jakby płynęły, świecąc na wszystkie strony, tak iż iskry wyskakiwaly z wody. Wydawało się niekiedy, jakby płynęło i złoto. To był cudowny wzruszający obraz i u góry, ponad strumieniem, świeciło to Potrójne światło.

Strumień ten przepływał tak przez dłuższy czas, a potem wszystko powoli zniknęło mi sprzed oczu. W swoim wnętrzu powiedziałam: „Panie, dzięki Ci,  że mogłam to oglądać.

Ja Jestem z wami

Od 1970 r. Przeżycia Eucharystyczne otrzymują swój nowy wymiar. W niebiańskich wizjach dane jest widzącej oglądać Boską rzeczywistość – Królestwo Boże, które przedstawione jest jej w wielu obrazach i symbolach.

25 marca 1971 r. ukazuje się jej Trójca Przenajświętsza, jako Potrójne światło, w którym objawione są symbole Bożego Zbawienia – Krzyż, Kielich i święta Hostia, a także promieniujący Gołąb, z „Białego Ognia”, symbolizujący Ducha świętego.

Najpierw pojawiło się światło. To zaczęło się przy Konsekracji. W czasie podniesienia Hostii świętej, stawała się ona coraz bielsza – jak „Biały Ogień”. Promieniowała przy tym na wszystkie strony.

Gdy został podniesiony Kielich, zobaczyłam wyłaniający się z niego Krzyż. Spływały z niego duże krople Krwi i wpadały do Kielicha. Wtedy zobaczyłam nagle jak Krzyż wspaniale świeci i promieniuje na wszystkie strony. Był on tak piękny, jakby był zrobiony z czegoś więcej, aniżeli zwykłego złota. Widziałam więc kapłana, ołtarz, Kielich z Krzyżem i świętą Hostię  – wszystko to w świetle.

Wtedy przed moimi oczami rozwarło się niebo. Otrzymałam niebiańską wizję i straciłam kontakt z otoczeniem. Kontemplowałam nieskończoną wspaniałą głębię.

To pierwsze Światło wciąż jeszcze było obecne. Nagle spostrzegłam nakładające się na nie drugie światło.

Teraz zobaczyłam stojący w tej głębi Kielich, a nad nim wspaniały Krzyż i u góry świętą Hostię, błyszczącą i promieniejącą. Była to pełnia Światła, ale dwóch rodzajów. 

Wtedy pojawił się nagle nakladający się na to wszystko wspaniały, szeroki snop promieni. Biegł on po obu stronach, ukośnie ku dołowi. A więc trzecie Światło. Mogłam wyraźnie dostrzec różnice pomiędzy nimi.

Potem pojawił się u góry, w tym ostatnim snopie promieni, wspaniały Biały Gołąb z rozpostartymi skrzydłami. W czasie tej wizji organęło mnie bardzo głębokie niebiańskie uczucie. To była wspaniała wizja: Biały Gołąb, rzucający swoje promienie na Kielich, Krzyż i świętą Hostię.

Wtedy pojawiły się nad tą Całością, tzn. nad Kielichem, Krzyżem i świętą Hostią gwiazdy. Naliczyłam ich dwanaście. Jedna z nich była większa i bardziej świecąca od pozostałych. Usłyszałam Głos:

„Ja Jestem z wami!”.

Tego Głosu nigdy przedtem nie słyszałam.

Potem w tej, rzekła bym, pustej głębi, zeszły się wszystkie narody i plemiona świata. Stały one po obu stronach tej sceny, patrząc na nią. Wtedy zobaczyłam jeszcze więcej nadchodzących ludzi, którzy też chcieli być przy tym. Niektórzy szybko biegli. Wewnętrznie zrozumiałam: „Zdaje się, że to zbłąkani, którzy wracają.” Potem zobaczyłam ponad tym wszystkim błyszczącą wspaniałą wielką koronę. Nie była to korona ze złota, czy diamentów, a jednak była tak wspaniała, że nie sposób tego opisać. Całość wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, że poczułam się jak w Niebie.

Jan

W wizji z 31 maja 1971 r. pojawiają się ponownie: Kielich, Krzyż i święta Hostia – w morzu światła z którego wyłania się młodzieniec, ukazany jako święty Jan. Zarówno w „Orędziach Pani Wszystkich Narodów” jak i „Przeżyciach Eucharystycznych” wielokrotnie zwraca się uwagę na świętego Jana. Przytacza się nawet słowa z jego Ewangelii – te, które Pan Jezus Chrystus wypowiedział na Krzyżu: „Niewiasto, oto syn Twój – Oto Matka twoja. To właśnie Jan stał wraz z Niewiastą pod Krzyżem, jako świadek Ofiary Krzyżowej. To on uprzedził Apostołów i ludzkość na ich drodze do Pana i Niewiasty. Widząca widzi w jednej z wizji, jak także i on koronuje obraz Pani Wszystkich Narodów.

Ponad dwunastoma gwiazdami, otaczającymi tę Całość, pojawiają się twarze Ojców Dwunastu Pokoleń Izraela – nosicieli Starego Przymierza. Powyżej widać dwunastu Apostołów – nosicieli Nowego Przymierza, a ponad nimi ich następców – papieża i biskupów.

Pojawiające się w tej wizji trzy zwierzęta i uskrzydlona postać symbolizują czterech Ewangelistów: byk – świętego łukasza, lew – świętego Marka, orzeł – świętego Jana i Anioł – świętego Mateusza. Naprzeciw nich znajduje się wąż, szatan, zupełnie bezsilny. Ponadto widzimy ludzkość, która spogląda na Punkt środkowy świata – Ofiarę Krzyża, na którą spływa Duch święty. W połączeniu z tym wszystkim ukazywana jest kaplica i przyszły kościół Pani Wszystkich Narodów, który ku Jej czci ma być zbudowany w Amsterdamie. Odegrają one unikalną rolę w Dziele Zbawienia.

Podczas Mszy św. w kaplicy przy ul. Diepenbrockstraat miałam znowu niebiańskie widzenie. Było tak niebiańskie, że trudno mi jest je odtworzyć. Podczas Ofiarowania zobaczyłem nagle światło pojawiające się nad ołtarzem i dwoma kapłanami, którzy odprawiali Mszę św. Stali cali w świetle. Potem światło stało się jeszcze intensywniejsze, tak że nie mogłam już widzieć ani ołtarza, ani kapłanów. To było jedno morze światła.

Nagle jakby Niebo rozwarło się przede mną. Patrzyłam w bezkresną wspaniałą głębię, pełną majestatu i światła. Teraz pojawił się promieniujący wielki Kielich, z błyszczącym Krzyżem nad nim. Potem zobaczyłam ponad nimi bardzo dużą świętą Hostię, promieniującą tak wielkim  światłem, że przypominała „Biały Ogień”, na który prawie że nie można było patrzeć. Mogłam kontemplować to przez długi czas.

Potem zobaczyłam, zbliżającą się z prawej strony pustej głębi, unoszącą się postać młodzieńca. Zapytałam siebie w duchu: „Kto to jest?”. Zrozumiałam wewnętrznie: „To jest Jan”.

Następnie zobaczyłam, że postać ta niosła w swych rękach Obraz Pani Wszystkich Narodówtaki, jakim jest on w rzeczywistości i ustawiła go pod Kielichem, Krzyżem i świętą Hostią.

Potem zobaczyłam naraz, że postać ta trzymała w swych rękach wielką błyszczącą koronę i umieściła ją nad Obrazem. Po czym postać ta zniknęła w dali.

Wtedy zobaczyłam, jak wokół tego wszystkiego utworzył się pionowo okrąg, z błyszczącyh dużych gwiazd. Naliczyłam ich dwanaście. Wówczas nad każdą gwiazdą pojawiła się męska głowa. Twarze wyglądały jak z zamierzchłych czasów. Naliczyłam ich również dwanaście Zapytałam siebie w duchu: „Kim oni są?”. I zrozumiałam wewnętrznie: „To jest Dwanaście Pokoleń”.

Potem nad tymi głowami pojawiły się znów inne męskie głowy. Ponownie zapytałam: „Kim oni są?” Zrozumiałam: „To jest Dwunastu Apostołów”.

Następnie zobaczyłam ponad nimi znowu męskie głowy; były w mitrach i zobaczyłam, że to byli biskupi. Pośrodku nich pojawiła się głowa papieża w tiarze.

Wtedy pod tym pojawiło się z prawej strony troje zwierząt i jedna postać ze skrzydłami. Zajęły one miejsce pod Obrazem Pani Wszystkich Narodów. Zobaczyłam lwa. Spojrzał na to wszystko, ukląkł i uczynił głową głęboki pokłon. Zobaczyłam także orła. Gdy na to patrzył, rozpostarł bardzo szeroko swoje skrzydła, zatrzepotał nimi i pochylił nisko głowę. Następnie ujrzałam byka. Próbując uklęknąć, głęboko się pokłonił.

Potem nadeszła świetlista postać. Spostrzegłam, że miała wielkie skrzydła, bo bardzo szeroko je rozpostarła. Uklękła i pokłoniła się bardzo głęboko. Wszystko to trwało jakąś chwilę.

Wtedy z lewej strony zobaczyłam ogromnego wijącego się gada z łbem potwora. Podobny był do węża, wielkiego i odrażającego. Wił się wokół tego wszystkiego, spojrzał w górę i wydawało się, że został porażony szokiem i spójrz – skręcając się zniknął bardzo szybko w ziemi. Gdy to zobaczyłam ogarnęło mnie przerażenie.

Wtedy z różnych stron świata nadbiegli ludzie różnych ras i ustawili się wokół tego wszystkiego. Wszyscy patrzyli w górę, klękali i głęboko kłaniali się przed tą niebiańską, wspaniałą sceną.

Wówczas zobaczyłam nadlatującego Białego Gołębia. Z rozpostartymi skrzydłami unosił się nad tym wszystkim. Potem usłyszałam szum w uszach i poczułam, że nad to wszystko, również i na mnie, nadchodzi gwałtowny wicher czy sztorm. To było tak, jakby nadchodził z wielką siłą z zachodu na wschód i z północy na południe. Wtedy pojawił się znowu Jan. Uczynił ręką ruch wokół Obrazu Pani Wszystkich Narodów, jak gdyby chciał wykonać szkic. Zrozumiałam wewnętrznie:

„Kaplica”.

Wtedy zobaczyłam wyłaniające się ponad tym wszystkim trzy kopuły kościoła, który Pani kiedyś mi pokazała. Ale wydawało mi się, że to było jakby na później.

Potem usłyszałam wołanie, w jakimś zupełnie nieznanym mi języku. Nie mogę tego ani wymówić, ani napisać. Ale później zrozumiałam wewnętrznie:

„Niech się tak stanie”.

Wtedy wszystko bardzo powoli zniknęło sprzed moich oczu. Najpierw poszczególne obrazy, potem światło.

Niebiański Ogród

Kolejne Przeżycia Eucharystyczne przedstawiają niebiańskie sceny: Niebiański Ogród, wspaniałą fontannę wyrzucającą w morzu światła strugi ze lśniących kryształów – symbol Boskiego świata zwycięskiego Ducha.

Gdy przyjęłam Komunię św. ujrzałam nagle otwartą równinę w Niebiańskim Ogrodzie, pełnym światła. Nie sposób wyrazić ludzkim językiem, jak pięknym był ten Ogród i owo światło. Było ono niebiańskie i świeciło jak jasny ogień.

Nagle na środku tej otwartej równiny zobaczyłam imponującą fontannę, wyrzucającą promienie – bardzo wysoko i szeroko. Im bardziej się jej przyglądałam, tym wspanialsze stawały się jej promienie. Wydawało mi się, że w tych promieniach widzę niezliczoną ilość najwspanialszych kryształów. Wszystko to było jednym iskrzeniem i migotaniem. Powtarzam:, słowami nie da się tego opisać. Po chwili usłyszałam jakby z dalekiej głębi:

„Walka trwa”.

Teraz  fontanna zaczęła jeszcze wspanialej i piękniej wyrzucać promienie.

(8 grudnia 1971 r.)

Niebiańska Róża

W kolejnej wizji widząca ogląda ponownie ten sam Niebiański Ogród z kryształową fontanną. Potem widzi rozwijającą się Niebiańską Różę – symbol nadchodzącej wspaniałości Pani Wszystkich Narodów.

Gdy kapłani doszli do Komunii św. zauważyłam nagle światło, pojawiające się nad nimi i ołtarzem.

Po przyjęciu Komunii św. otrzymałam naraz ponownie wizję Niebiańskiego Ogrodu z fontanną pośrodku wielkiej równiny.

Pod tym Niebiańskim Ogrodem zobaczyłam wielką próżnię, a pod nią znowu kulę ziemską. Widziałam więc trzy następujące po sobie obrazy. Kula ziemska była całkowicie spowita ciemnością.

Nagle zobaczyłam, że kula ziemska otworzyła się tak, że obie jej części stały się prawie płaskie. Wówczas na ten otwarty świat spłynęło z wysoka jeszcze wspanialsze i większe światło.

Fontanna wyrzucała wysoko swoje kryształowe promienie, i zobaczyłam je spadające potem z niesamowitą siłą w dół, na ów otwarty świat, który je całkowicie pochłaniał. Na Ziemi było jedno iskrzenie i blask, i widziałam kryształy zapadające głęboko w ziemię.

Wtem z tego otwartego świata wyrósł wspaniały, srebrny i bardzo duży pączek Niebiańskiej Róży. Bardzo wolno wznosił się ku górze, zatrzymując się w otwartej próżni. Stał więc pomiędzy Niebiańskim Ogrodem i Ziemią. I zaczął się rozwijać – płatek za płatkiem, stając się wspaniałą Niebiańską Różą. Ludzkim językiem nie można wyrazić jak niebiańsko piękna była ta wizja.

Powoli wszystko zniknęło sprzed moich oczu. W ustach miałam jeszcze niespożytą Komunię św.. Msza św. właśnie się skończyła.

(11 lutego 1972 r.)

Duch zwycięży

W kolejnej wspaniałej wizji pojawia się znowu wiele obrazów pochodzących z wizji wcześniejszych. Razem tworzą one jedną wielką imponującą wizję, w której zostaje przedstawione ostateczne zwycięstwo Ducha i Pani Wszystkich Narodów. Ponownie widzimy białą postać młodzieńca niosącego przed sobą Jej Obraz. Wszystkie narody gromadzą się wokół Pani Wszystkich Narodów, objawiającej się w całej Swojej Chwale. Idąc za słowami Pisma świętego można by powiedzieć: „Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego Świątyni...” (Apok 11, 19).

Podczas Komunii św. zobaczyłam światło nachodzące na ołtarz. Po przyjęciu Komunii św. usłyszałam w swoim wnętrzu:

„Patrz dobrze i zrozum, co to znaczy”.

Wtedy ujrzałam przed sobą wirującą kulę ziemską. Nagle pękła na dwie części. Zrobiło mi się tak ciężko, że musiałam parokrotnie bardzo głęboko westchnąć. Wtedy usłyszałam:

„To będzie walka na śmierć i życie,

ale ostatecznie zwycięży Duch”.

Wówczas zobaczyłam ludzi z różnych ras i plemion, wychodzących jeden za drugim z tej pękniętej kuli ziemskiej. Każdy niósł w ręku flagę, jakby ze wszystkich krajów i państw. Coraz więcej wychodziło ich z tej pękniętej kuli ziemskiej. Wreszcie utworzyli wielki rząd tysięcy ludzi, stojących dwójkami.

Nagle spostrzeglam białą postać młodzieńca. Niósł przed sobą obraz Pani Wszystkich Narodów. Trzymał go wysoko w górze i wołał do wszystkich: „Idźcie za mną!”.

Potem ten rząd ludzi ruszył za obrazem.

Naraz zobaczyłam obraz stojący w kaplicy. Wszystkie te narody, jeden za drugim, wnosiły tam swoje flagi i wszystkie gromadziły się wokół obrazu Pani.

Wtedy znalazłam się nagle poza kaplicą i zobaczyłam w oddali kopułę kościoła, który ma być później zbudowany. Ujrzałam otwierające się Niebo i usłyszałam najpiękniejszą, niebiańską muzykę. W nieskończonej niebiańskiej głębi roztoczyło się przed moimi oczami morze światła.

Wtedy zobaczyłam rozwiniętą, wspaniałą różę, z której wyszła powoli uwielbiona Pani. Na głowie miała nieopisanie jaśniejącą koronę. Tym razem jednak była bez krzyża, kuli ziemskiej i owiec. Wydała mi się jeszcze bardziej uduchowioną postacią. Usłyszałam:

„Teraz widzisz Ją nie taką, jaką zwykle się ukazywała,

lecz taką, jaką jest w Królestwie.

Jej misja, tu na ziemi, dobiegła końca.

Duch święty będzie panował.

Pan pokazuje ci ten obraz,

abyś głosiła to wszystkim ludziom”.

Wtedy ujrzałam tę białą męską postać, bardzo głęboko pochylającą się przed Jej Tronem.

Potem usłyszałam, że w tej niebiańskiej przestrzeni wołano coś w obcym języku. Pytałam sama siebie: „Co to znaczy?” Jako odpowiedź usłyszałam:

„To jest niebiańskie pozdrowienie”.

Potem znowu zobaczyłam kaplicę i ów rząd ludzi z flagami, podążających w stronę przyszłego kościoła. Zrozumiałam wewnętrznie: „To jest na później”. światło teraz zniknęło i Msza św. dobiegła końca.

(25 marca 1972 r.)